Imię: Steven
Pseudonim: Daddy, Steve
Nazwisko: Michaels
Ranga w bractwie: Asasyn
Zajęcie w bractwie: Podwójny agent
Wiek: 26 lat
Umiejętności:Walka wręcz: Ekspert
Walka bronią bronią: Zaawansowany
Logiczne myślenie: Zaawansowany
Panowanie nad gniewem: Średni
Strategiczne myślenie: Podstawowy
Znajomość języków obcych: Podstawowy
Znajomość kredo: Średni
Pływanie: Średniozaawansowany
Zdolności manualne: Nieznany
Charakter: Steve jest na pewno bardzo odważny i zdolny do poświęceń. Chłopak ma poczucie humoru i jest całkiem zabawny oraz miły. Steve jest przede wszystkim osobą,która cię nie zawiedzie, chociaż zdarzyło już mu się to robić. Steven jest raczej przyjacielską i sympatyczną osobą,która rzuca żartami jak z rękawa. Trochę z niego flirciarz, który doskonale zdaje sobie sprawę ze swojej...sprzyjającej aparycji! Dlatego też jest podwójnym agentem,ponieważ dzięki jego charyzmie, urokowi osobistemu jest w stanie ugrać sobie bardzo sporo, a już na pewno uwagę płci żeńskiej. Nie do końca łatwo go ocenić. Często dużo mówi, a to co mówi jest zazwyczaj przepełnione ironią i sarkazmem. Czasami działa zbyt gwałtownie i chętnie rozwiązałby każdy problem siłą. Ma jednak tę stronę osobowości,która bardzo, ale to bardzo rozważa każdy przypadek i stara się rozegrać to logicznie,niżeli siłowo. Zachowuje zimną krew w wielu sytuacjach,bo tego wymaga od niego robota. Jeżeli się uśmiecha, to szarmancko. Chłopak jest na pewno pewny siebie. Nienawidzi oszustów i kłamców. Często jest niemiły,jeśli go wkurzy. Nienawidzi, gdy ktoś go okłamuje. Przyciąga do siebie ludzi jak magnez. Jest nonszalancki,nieco arogancki. Nie zawaha się skłamać, gdy sytuacja tego wymaga, chyba, że ktoś jest szczery wobec niego, odpłaci się tym samym. To bystry i sprytny mężczyzna,łatwo mu kogoś wykiwać. Cechuje go z pewnością odwaga. Należy do bardzo oczytanych i inteligentnych osób, które mają coś do powiedzenia. Nie warto robić sobie z niego wroga, a jego żarty czasem traktować z dystansem. W dodatku to mistrz dedukcji.
Historia: Steven Buchanan Rogers urodził się w mieście Flagstaff, w Arizonie. Tak się składa, że niestety w nie do końca normalnej rodzinie. Może i Stephanie czy Thomas nie byli ćpunami, alkoholikami czy wyrzutkami losu. Było gorzej. Od dawien dawna bawili się w asasynów w lokalnym bractwie. Mimo to, zdecydowali się na dziecko. Gówno ich obchodziło, że zrujnuje mu życie - a co tam, przecież mogło być zabawnie! Z góry było ustalone, że Steve raczej nie pożyje pełnią życia. Już w wieku pięciu lat był katowany treningowi, których nienawidził. Rodzice nie pozwalali wychodzić mu normalnie na podwórko, aby bawić się z innymi dziećmi, przez co na pewien sposób odstawał od swoich rówieśników, czego szczerze nienawidził. Nie miewał nawet wolnego czasu. Surowi rodzice nie dawali mu nawet możliwości rozwoju poza szkołą. Gdzieś mieli zainteresowania chłopaka muzyką czy teatrem. Chłopak z każdym dniem nie cierpiał ich coraz to bardziej. Otwarcie mówił, że zwyczajnie ich nie znosi, za co oni po prostu go bili. Myśleli, że to idealne metody wychowawcze. Nie trzeba mówić, że się mylili. Nie okazywali chłopcu żadnych pozytywnych uczuć, co odbiło się na jego późniejszym życiu. James przeżywał koszmar każdego dnia we Flagstaff. Nauczycielka od angielskiego doceniała jego zdolności aktorskie, o czym - o zgrozo- mówiła rodzicom młodego Rogersa. Kończyło się to oczywiście biciem lub awanturami. Dawał się pomiatać do piętnastego roku życia. Wtedy jego umiejętności były na tyle duże, by mógł powalić ojca na ziemię. Pamiętał, że wtedy wziął portfel matki, pistolet ojca i zwyczajnie uciekł z domu. Tułał się przez dwa tygodnie po okolicy. Wszyscy szukali go w najbardziej oczywistych miejscach, on natomiast nie dał się złapać tak łatwo. Zlokalizowali go dopiero asasyni. Mieli małe problemy z powaleniem go, użyli paralizatora. Wrócił do domu i znów żył pod zamknięciem. Ojciec postanowił uczyć go w domu. Nie robili tego zbyt długo. Ledwo co Steven skończył osiemnaście lat, a oni zmarli podczas akcji w Londynie. Nigdy nie czuł się tak szczęśliwy. Był to najlepszy dzień jego życia. Dostał pieniądze w spadku, a przede wszystkim wolność. Federalni próbowali się z nim skontaktować, ale on opuścił Flagstaff raz na zawsze. Skończył szkołę i zamieszkał w Los Angeles,mieszkał w tamtejszym bractwie. Był totalnie najlepszym asasynem,jakiego bractwo widziało. Nigdy nie uzyskał rangi Mistrza,ponieważ nigdy się o to nie starał. W końcu przeniósł się do bractwa w Vermont,gdzie zagrzał miejsce na stałe. Niedawno wrócił z misji w Armenii.
Miejsce urodzenia: Flagstaff,Arizona
Data urodzenia: 19.07
Ekwipunek: Ukryte ostrze,widmowe ostrze,zatrute strzałki,telefon,pistolet,dowód osobisty
Ciekawostki:× Nienawidzi LA Lakers i najchętniej wszystkich by zabił
× To kibol
× Gra na saksofonie
× Lubi kraść samochody
× Ma w dupie tych całych agentów siaej
× Kiedy się denerwuje, to ma tendencję do rozwalania różnych rzeczy
× Znajomi po fachu zawsze mu mówili, że przypomina im jakiegoś sławnego aktora
× Nie lubi papierosów
× Narkotyki też fuj
× Mimo wszystko, to całkiem równy z niego koleś
× Potrafi mówić po włosku i hiszpańsku,a także po arabsku
× Jest fanem mrożonych herbat smakowych
× Lubuje w piciu białego wina wieczorami
× Uwielbia burzową pogodę
× Świetnie kradnie
× Ciężko znosi jakąkolwiek porażkę
× Zaciska pięści, jak się denerwuje
× Ma podrobione prawo jazdy
Piosenka pasująca do postaci:Isaiah- Don't come easy -
https://www.youtube.com/watch?v=YTCP4S1dqwA